wtorek, 30 kwietnia 2013

"Efekt Dzwoneczka" - czy wiara może mieć moc sprawczą?

W języku angielskim istnieje pojęcie tzw. Tinkerbell effect - nazwanego po Tinker Bell - wróżce zwanej Dzwoneczkiem z Piotrusia Pana. W znanej chyba wszystkim bajce Dzwoneczek zostaje uratowana przed śmiercią dzięki temu, że inni... uwierzyli w jej istnienie!
Drugim przykładem może być cykl filmów Niekończąca się Opowieść, opartych na podstawie powieści Michaela Ende Niekończąca się historia. Głównym motywem fabularnym jest zagłada grożąca krainie Fantazji. Aby ją ocalić konieczna jest wiara w jej istnienie.

Co to zatem jest ten efekt Dzwoneczka? Jest to zjawisko polegające na tym, że im mocniej i im więcej ludzi w coś wierzy, tym bardziej staje się to prawdziwe. Ocalenie Fantazji, czy też Dzwoneczka, wymagało, by ludzie wierzyli w ich istnienie. A jak Tinkerbell effect ma się do prawdziwego świata?


Najlepszym i najczęstszym przykładem efektu Dzwoneczka jest Pieniądz fiducjarny, którego sama nazwa pochodzi od łacińskiego słowa fides – wiara. Pieniądze, które otrzymujemy za ciężką pracę i które wydajemy, by zakupić konkretne rzeczy, same w sobie nie mają żadnej wartości. Są jedynie bezużytecznymi kawałkami papieru, lub metalu. Co sprawia, że posiadają moc nabywczą i możemy wymienić owe bezużyteczne papierki na użyteczny samochód, lub usługę? Nic innego, jak wiara w to, że pieniądz ten rzeczywiście ma wartość.
Waluty teoretycznie są wymienialne na złoto i mają w nim pokrycie, ale to tylko teoria. A jeśli nawet rzeczywiście złoto byłoby gwarantem wartości danej waluty, to co daje mu tak wielką moc nabywczą? Sam fakt, że jest rzadkim metalem szlachetnym? Zastosowanie złota jest ograniczone i jego wygórowana wartość jest równie umowna, jak wartość papierków i metalowych krążków, które nazywamy pieniędzmi.

Gdyby nagła katastrofa (złóżmy, wojna nuklearna) sprawiła, że państwa przestałyby istnieć, ile warte byłyby pieniądze? Czy można byłoby wymienić banknoty, które nie są potrzebne, na jedzenie, które jest potrzebne? Skoro państwa przestałyby istnieć, kto dawałby ludziom wiarę w to, że waluta ma jakąkolwiek wartość? Nawet posiadanie złota nie czyniłoby nikogo bogaczem, bo nie złoto byłoby potrzebne, a broń, amunicja, jedzenie, odzież, paliwo - rzeczy faktycznie użyteczne. I to nimi można by się wówczas wymieniać. Wrócilibyśmy do wymiany bezgotówkowej, czyli do barteru - bezpośredniej wymianie towarów i usług, bez użycia waluty. Nikt nie ma wątpliwości, że paliwo się przyda, ale kawałek metalu szlachetnego? Jakie miałby zastosowanie, kiedy trzeba walczyć o przeżycie? Żadne. Skąd zatem wynika jego olbrzymia wartość teraz? Otóż to - z wiary, iż jest tak cenny.

Jednak efekt ten nie działa tylko na pieniądzach. Działa też na prawie. Im bardziej ludzie wierzą w to, że prawo ustanowione przez państwo jest dobre i ich ochroni, a w razie jego złamania - skutecznie ukarze, tym prawo to jest skuteczniejsze. Gdyby nagle wszyscy stracili wiarę w to, że zostaną sprawiedliwie potraktowani w sądzie, że prawo ich obroni, lub że będzie ich ścigać, jeśli popełnią wykroczenie - nagle zapanowałoby bezprawie. Im bardziej wierzymy w skuteczność prawa i służb bezpieczeństwa, tym bardziej go przestrzegamy i dzięki temu prawo staje się skuteczniejsze. I ponownie - wiara w coś sprawia, że to coś staje się bardziej prawdziwe.

Wreszcie samospełniające się przepowiednie. Załóżmy, że dziewczyna udała się do wróżki, gdzie usłyszała, że chłopak z którym się zaręczyła nie będzie jej mężem. Niech wróżka będzie oszustką - to nie ma znaczenia. Jeśli dziewczyna uwierzy, że przepowiednia jest prawdziwa, to prędzej czy później doprowadzi do zerwania związku, który w jej oczach nie miałby przyszłości. Gdyby nie udała się do wróżki - nie miałoby to miejsca.
Samospełniająca się przepowiednia została w ciekawy sposób przedstawiona w scenie z Matrixa, w której Neo stłukł wazę Wyroczni tylko dlatego, że zostało to przepowiedziane. Spróbujcie odpowiedzieć na pytanie, które usłyszał Neo:

Wolne tłumaczenie dialogu:
[W]yrocznia: Prosiłabym cię, byś usiadł, ale i tak byś tego nie zrobił. I nie przejmuj się wazą.
[N]eo: Jaką wazą? <odwraca się, strącając naczynie>
W: Tą wazą.
N: Przepraszam...
W: Mówiłam, nie przejmuj się nią. Dam ją któremz dzieci do naprawienia.
N: Skąd wiedziałaś?
W: Och, to co naprawdę będzie cię nurtować, to czy rozbiłbyś ją, gdybym nic nie powiedziała?

Jeszcze ciekawszy jest reverse Tinkerbell effect, czyli odwrócony efekt Dzwoneczka. Polega on na tym, że im bardziej ludzie w coś wierzą, tym mniej staje się to prawdą. Na pierwszy rzut oka - paradoks, ale wystarczy chwila, by zdać sobie sprawę, że to nie tylko możliwe, ale i nieuniknione w wielu sytuacjach.

Załóżmy, że miasto ma dwie obwodnice - północną i południową. Kierowcy mogą wybrać dowolną trasę według swojego widzimisię. Im więcej kierowców będzie przekonanych co do tego, że lepiej jest wybrać obwodnicę północną, tym więcej z nich ją wybierze. To sprawi, że droga się szybciej zużyje, a większa liczba samochodów będzie doprowadzała do częstszych korków i wypadków. Okazuje się, że im więcej kierowców wierzy w to, że lepiej jest objechać miasto północną obwodnicą, tym mniej jest to prawda.

Inny przykład - wybory. Im więcej wyborców uwierzy w hasło "twój głos wiele znaczy", tym więcej uda się do urn. A im większa frekwencja na wyborach, tym mniejszą wagę ma pojedynczy głos. Im bardziej więc społeczeństwo jest przekonane, że ich głosy się liczą... tym mniej jest to prawdziwe.

I tym niepatriotycznym przykładem kończę prezentację efektu Dzwoneczka, pozostawiając Wam to zjawisko do przemyśleń. Może zaproponujecie inne przykłady, w których coś istnieje tylko dlatego, że są ludzie, którzy wierzą w to istnienie, lub odwrotnie - wiara w coś sprawia, że przestaje to być, nomen omen, wiarygodne?

Żródła:

1 komentarz:

  1. Ciekawe; prawdę mówiąc nigdy sobie z czegoś takiego nie zdawałam sprawy

    OdpowiedzUsuń